Tu można pisać o wszystkim co nam się nie podoba i co byśmy chcieli zmienić
Administrator
Dlaczego doszło do wybuchu Powstania Warszawskiego?
2007-07-29 11:53, aktualizacja: 2011-08-01 08:49:30
Czy Powstanie Warszawskie należy postrzegać wyłącznie jako heroiczny zryw Polaków, nieudaną próbę powstrzymania bolszewizacji kraju czy też jako fatalny błąd premiera Mikołajczyka?
Powstanie Warszawskie miało trwać tylko kilka dni. Faktycznie warszawiacy walczyli aż od 1 sierpnia do 3 października 1944 roku, czyli 63 dni. Warszawa została zniszczona. Sowieci obserwowali walki z drugiego brzegu Wisły. Stalin mógł być zadowolony. W Powstaniu Warszawskim życie stracili bowiem najlepsi z najlepszych Polaków. Dlaczego doszło do wybuchu Powstania? Czy miało sens? Kto naprawdę podjął decyzję i dlaczego?
Kto faktycznie wydał rozkaz?
Tak naprawdę decyzję o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego podjął ówczesny premier Stanisław Mikołajczyk. Dzisiaj można oczywiście powiedzieć, że nie było istotne, kto kierował wówczas polskim rządem. Stalin i tak zrealizowałby swój plan podporządkowania Europy środkowo-wschodniej Związkowi Sowieckiemu. Jednak wielu błędów Polacy mogli uniknąć, gdyby na czele rządu stała osoba zdająca sobie w pełni sprawę z tego, w jakiej sytuacji znalazł się wówczas nasz kraj.
Myślenie Mikołajczyka determinował m.in. brak wykształcenia. Ukończył szkołę podstawową na tzw. Uniwersytecie Ludowym. Przed wojną zrobił dość szybko karierę partyjną, będąc np. szoferem Witosa (skąd my to znamy?). W 1930 r. był już posłem. Na emigracji został premierem dzięki śmierci Sikorskiego. Niektórzy historycy uważają, że w jego rządzie przeważały "miernoty", co znacznie ułatwiło Churchillowi zdradę polskich interesów, a Stalinowi spacyfikowanie Polski po wojnie.
Czytaj także: 67. rocznica Powstania Warszawskiego. Hercules rozrzuci ulotki nad Warszawą
Nie jest prawdą, że Mikołajczyk był przeciwny Powstaniu Warszawskiemu. Po wojnie twierdził, że za wybuch Powstania odpowiedzialni byli generał Sosnkowski, wódz naczelny oraz Leopold Okulicki, zastępca szefa sztabu AK. Faktycznie "Mikołajczyk uważał powstanie za konieczne i tak ułożył swoją podróż do Moskwy (w lipcu - sierpniu 1944, przyp. aut.), iż wypadła ona właśnie na moment powstania..." twierdził Adam Ciołkosz, członek Rady Narodowej.
Generał Kopański, szef Sztabu Naczelnego Wodza, twierdził, że Mikołajczyk gotów był na ugodę z bolszewikami za wszelką cenę i że "dopuścił się nielojalności wobec rządu. Nie było ani głosowania, ani żadnego postanowienia w sprawie powstania". Mimo to Mikołajczyk 26 lipca 1944 przesłał do kraju depeszę z rozkazem rozpoczęcia powstania. Paradoksalnie - według planu Mikołajczyka - Powstanie Warszawskie miało służyć dogadaniu się z Sowietami. Ciołkosz napisał nawet, że wybuch powstania był swego rodzaju "prezentem, który przywiózł Mikołajczyk na rozmowy ze Stalinem" w Moskwie. Zarówno Wódz Naczelny, generał Sosnkowski jak i prezydent Raczkiewicz byli zaskoczeni taktyką Mikołajczyka i nie akceptowali jej. Sosnkowski próbował nawet w ostatniej chwili nie dopuścić do wybuchu powstania.
Co dała wizyta w Moskwie?
27 lipca 1944 Mikołajczyk pojawił się w Moskwie. Dopiero 31 lipca został łaskawie przyjęty przez Mołotowa, a 3 sierpnia przez Stalina, który dał Mikołajczykowi jednoznacznie do zrozumienia, że nie interesuje go Powstanie Warszawskie i że na temat przyszłości Polski powinien rozmawiać z przedstawicielami PKWN (w praktyce z agentami sowieckimi polskiego pochodzenia). Mikołajczyk się oczywiście zgodził i w ten sposób uwiarygodnił to w rzeczy samej bolszewickie ciało. 6 i 7 sierpnia były szofer Witosa rozmawiał więc m.in. z Bierutem, Osóbką, Wasilewską. Gdy zależni całkowicie od Stalina "polscy" politycy w Moskwie wspomnieli o możliwości przekazania teki premiera Mikołajczykowi, ten był już gotów zapomnieć o tym, że w tym czasie na pomoc czekali powstańcy w Warszawie, a armia sowiecka czekała spokojnie na drugim brzegu Wisły.
9 sierpnia Mikołajczyk spotkał się ponownie ze Stalinem, który ubolewał nad tym, że Sowieci nie są w stanie wkroczyć do Warszawy ze względu na opór Niemców. Faktycznie nieco wcześniej wydał rozkaz wstrzymania ataku na Warszawę, by w ten sposób doprowadzić do całkowitego wykrwawienia się powstańców warszawskich. 19 sierpnia Churchill i Roosevelt wysłali do Stalina telegram, w którym domagali się udzielenia pomocy powstańcom. "Ojciec narodu sowieckiego" zgodził się co prawda, ale pod warunkiem, że dowódca AK zostanie aresztowany przez Sowietów. Co więcej, Stalin nie zgodził się nawet na to, by uszkodzone samoloty alianckie, niosące pomoc powstańcom, mogły lądować w sowieckich bazach!
"Możesz je pan sobie zabrać"
Gdy już po upadku Powstania Warszawskiego Mikołajczyk próbował naciskać na Churchilla w sprawach polskich, wykorzystując obecność polskich oddziałów w szeregach alianckich, Churchill odpowiedział "Możesz je pan sobie zabrać". Po rozmowach moskiewskich w czerwcu 1945 r. Mikołajczyk został wicepremierem marionetkowego rządu. Tym samym jeszcze raz uwiarygodnił komunistyczne władze na terenie Polski i spowodował wycofanie poparcia aliantów dla Rządu RP na Wychodźstwie. W 1947 r. uciekł z kraju.
Można oczywiście twierdzić, że Powstanie Warszawskie spowodowało, iż Sowieci traktowali nas po wojnie nieco inaczej niż np. Bułgarów czy Rumunów. Można także utrzymywać, iż gdyby nie doszło do Powstania Warszawskiego, jego uczestnicy nie zginęliby z rąk Niemców, lecz Sowietów. Być może by tak było. Możliwy jest jednak i inny scenariusz, bardziej dla nas korzystny. Jego realizacja byłaby jednak możliwa tylko wówczas, gdyby na czele rządu polskiego w Londynie nie stał Stanisław Mikołajczyk.
Offline